Działam w ramach legalnej firmy, a to oznacza, że płacę podatki, z których m. in. i Ty korzystasz. A jeżeli nie Ty, to na pewno Adam Hofman z przyjaciółmi podczas kolejnej podróży do Madrytu.
Posiadam uprawnienia do fotografowania w obiektach sakralnych. Nie otworzysz więc szeroko ust na widok księdza wypraszającego mnie z Twojego ślubu.
Pracuję na profesjonalnym sprzęcie – od plecaka począwszy, przez aparat i optykę, po monitor i podkładkę pod mysz. Wszystko po to, abyś był pewien efektów mojej pracy.
Zawsze ze sobą mam sprzęt zapasowy na wypadek awarii – korpus, obiektywy, karty pamięci. Nie zobaczysz moich rozłożonych wymownie rąk podczas przysięgi.
Po uzgodnieniu wszystkich szczegółów podczas naszej rozmowy przy kawie podpisujemy umowę. Taaaak, naprawdę otrzymujesz kopię umowy, a nie „moje słowo”!
Działam uczciwie wobec Ciebie – pobieram zadatek, a nie zaliczkę. Gdybym połamał nogi i nie mógł dotrzeć na Wasz ślub, dostaniesz przynajmniej trochę kasy żeby upić się z tego powodu.
Jeżeli nie przekonują Cię zdjęcia zamieszczane w moim portfolio, które z racji małej ilości czasu stosunkowo rzadko jest aktualizowane, z przyjemnością pokażę Ci pełen zestaw fotografii przekazywanych klientom. Nie mam nic do ukrycia i naprawdę nie zmuszam Cię do śpiewania „Ty jedna na milion” oglądając po raz setny to jedno, jedyne zdjęcie mojej konkurencji w Twoim albumie.
Nie bój się. Punkt siódmy obowiązuje jedynie w ramach zdjęć, na których udostępnienie klienci wyrazili zgodę. Szanuję Twoją prywatność.
Podczas uroczystości w kościele, a także na weselu nie zobaczysz mnie machającego do Ciebie, krzyczącego i strojącego głupie miny, aby wymusić na Tobie uśmiech i pozę modelki/modela. Preferuję zdjęcia reportażowe. Dokumentuję Wasz dzień, nie ingeruję w jego przebieg. To ja jestem tam dla Was, nie Wy dla mnie.
Fotografia jest dla mnie największym hobby. Uwielbiam to robić, sprawia mi wielką satysfakcję. Masz więc pewność, że nie będę sztampowy i znudzony pracą jak budowniczy podający trzeci tydzień z rzędu cegły swojemu koledze.