18 sierpnia 2014
Po tygodniu spędzonym w Zakopanem nadszedł dzień rozstania z Tatrami. Na szczęście nie całkowicie z górami, gdyż w drodze powrotnej zaplanowaliśmy zahaczyć o Babią Górę. Najkrótszy szlak na szczyt biegnie przez Przełęcz Krowiarki (49°35’18″N 19°34’58″E). Na parkingu przy przełęczy znaleźliśmy się po godzinie jazdy z Zakopanego, mijając po drodze m. in. piękne chochołowskie chaty. Oczywiście nie mogliśmy odmówić sobie wizyty w schronisku Markowe Szczawiny, dlatego zdecydowaliśmy się na trasę szlakami niebieskim i żółtym w jego kierunku. Decyzja ta była też uzależniona od faktu, że najciekawsze wejście na będący najwyższym szczytem Babiej Góry Diablak wiedzie szlakiem żółtym właśnie od schroniska.
Po żwawym marszu leśną drogą praktycznie bez przewyższeń dotarliśmy do najbardziej zadbanego schroniska górskiego, w jakim miałem okazję przebywać. Kufel piwa i pierogi wypełniły żołądki. Muszę jednak przyznać, że posiłki nie są mocną stroną schroniska. Bardzo długi czas oczekiwania na danie i przeciętny jego smak zostawiły pewien niedosyt.
Pogoda dopisywała. Czyste, niebieskie niebo, a na nim rozgrzewające słońce rozleniwiało nas na ławkach wokół schroniska. Po nieco ponad godzinie ruszyliśmy w stronę Diablaka. Szlak zgodnie z opisami jest bardzo urokliwy. Biegnie pośród intensywnych zieleni, kamiennymi schodami, na kilku odcinkach asekurowany jest łańcuchami i klamrami (choć nie są to miejsca niebezpieczne). Warto dodać, że ścieżka pnie się dość mocno w górę, więc nawet przy dobrej kondycji przystanki okazują się konieczne.
Przed samym szczytem Diablaka, po prawej stronie szlaku znajduje się mała kapliczka z figurą Jezusa.
Na wierzchołku za to… Wieje gorzej niż na tatrzańskich graniach! Łzy napływają do przesuszonych oczu, wiatr wpada jednym uchem, robi spustoszenie w głowie i wypada drugim. Trudno nawet chwilę ustać w miejscu żeby zrobić pamiątkowe zdjęcie. Na szczęście ułożony w pobliżu kamienny mur daje wystarczające schronienie i możliwość zjedzenia kanapki.
Przebieg trasy (15.5 km >, 950 m ^):