7 lutego 2015
Grodna (504 m n.p.m.) leży w Kotlinie Jeleniogórskiej, w pobliżu miejscowości Marczyce. Prowadzi na nią niebieski szlak z Marczyc oraz żółty z Sosnówki. Szczyt zaliczany jest do odznaki Sudecki Włóczykij oraz jako najwyższy w Kotlinie Jeleniogórskiej do Korony Sudetów Polskich. Na jego wierzchołku znajdują się ruiny zamku Księcia Henryka. Nie są to bynajmniej pozostałości po średniowiecznych konstrukcjach. Budowla została wzniesiona jedynie na wzór ruin gotyckiego zamku w 1806 roku na wniosek księcia von Reuss i służyła jako schron myśliwski z wieżą widokową.

DSCF1768_1600sz

4 marca 2015
Godzinne opóźnienie przyjaciół w drodze na narty do Świeradowa Zdroju spowodowało, że zdecydowałem się wypełnić wolny czas i przejść na szczyt Wojkowa (502 m n.p.m.). Jest to najwyższe wzniesienie Pogórza Izerskiego. Korzystając z podpowiedzi autorów blogów „Ścieżką w bok” oraz „Dzikie Sudety” trasę rozpocząłem z bazaltowych skał Słupiec oznaczonych na mapach ikoną punktu widokowego. Rzeczywiście, same skały robią wrażenie, a ponadto na jednej z nich wykuto schody i zbudowano barierkę dzięki czemu bezpiecznie można spoglądać na panoramę Gór Izerskich.

DSCF1869_1600sz

56984_1600sz

Zachód słońca nad Tatrami i Zakopanem.
Sunset over Tatras and Zakopane city.

6 marca 2015
Pogoda nie zachwycała. Po opuszczeniu Świeradowa Zdroju wycieraczki w samochodzie zmuszane były do częstej pracy. Kolejnym moim celem na ten dzień było Koło Obserwatora (340 m n.p.m.), zaliczany do Korony Sudetów Polskich najwyższy szczyt Obniżenia Żytawsko-Zgorzeleckiego. Zerkając na satelitarne zdjęcia okolicy zdecydowałem się na dojazd od strony czeskiej. Na miejscu szybko okazało się dlaczego nawigacja sugerowała usilnie trasę przez Bogatynię. Mimo położonego świeżego asfaltu przekroczenie granicy samochodem jest niemożliwe. Na szczęście nie wybierałem się dalej na zachód.

DSCF1903_1600sz

Karkonosze, Śnieżka

Karkonosze w cieniu Śnieżki.
Giant Mountains in the Śnieżka shadow.

1 lutego 2015
Pierwszy dzień lutowej wycieczki w okolice Wałbrzycha zakończył się noclegiem w sokołowskim ośrodku Leśne Źródło. Zainteresowanych uprzedzam, szału nie ma. Mimo weekendu, ludzi też. W obawie przed świeżością restauracyjnej kuchni zamówiłem porcję lokalnych pierogów z mięsem, które mam nadzieję zamrożone szybko nie psują się. Były niezłe, nawet dobre i co najważniejsze ciepłe. Jest to o tyle istotna informacja, że poza nimi, ogniem w kominku w restauracji i wodą pod prysznicem nic innego ciepłego w Leśnym Źródle zastać nie można było. Spałem ubrany w odzież termoaktywną, skarpetki i polar! Mógłbym pewnie z czegoś zrezygnować, ale dopiero w takim komplecie było przyjemnie po całym dniu spędzonym na mrozie. Zasnęliśmy jeszcze przed 22:00. Nie obyło się bez kilku przebudzeń w nocy, ale wstaliśmy ostatecznie dopiero po 9 godzinach snu. Restauracja otwarta dopiero od 9:00, także zdani byliśmy jedynie na własne kanapki i przygotowaną dzień wcześniej w termosie herbatę. O 8:30 zamknęliśmy za sobą drzwi Lodowego, tfuuu, Leśnego Źródła.